Jak wygląda twoja wyprawa na zakupy? Wybierasz wolną sobotę i wędrujesz po sklepach, czy też idziesz od razu do konkretnego miejsca z listą ułożoną wcześniej w głowie? Niestety, przez pośpiech często dominuje u nas zakupowa improwizacja. Nie sprawdzamy, z czego jest zrobiona i jak długo wytrzyma rzecz, którą chcemy kupić. W rezultacie nasze mieszkania zmieniają się w magazyny niepotrzebnych gratów, których trudno używać, ale też szkoda wyrzucić.
Koniec listopada i przełom grudnia to czas, gdy wszyscy przedsiębiorcy, sprzedawcy i rzemieślnicy odnotowują niezwykle wysokie obroty. To teraz wydajemy zarobione w ciągu roku pieniądze – na rodzinę, przyjaciół, ale też na siebie. Galerie handlowe i sklepy internetowe przygotowują się, całkiem dosłownie, na oblężenie. W tym wszystkim łatwo się pogubić. Jak zatem kupować mądrze, tak byśmy nie żałowali wyboru dzień po odejściu od kasy?
1. Wybrać cel
Po co idziemy sklepu? Żeby kupić spodnie o konkretnym fasonie, czy po prostu pospacerować, bo od miesięcy towarzyszy nam wrażenie, że „nie mamy się w co ubrać”? Jeśli częściej dominuje ta druga opcja, to szanse na produktywne zakupy maleją. Musimy wiedzieć, czego chcemy, niezależnie od tego, czy wybieramy się do delikatesów, butiku czy drogerii. Inaczej bardzo łatwo damy się uwieść marketingowym kampaniom i sprytnej ekspozycji produktów na półkach.
Zastanów się, kim jesteś i czego potrzebujesz. Jeśli właśnie wybierasz się na zakupy świąteczne, pomyśl o najbliższych. Czy to, co chciałaś im kupić, na pewno wzbudzi radość i nie wyląduje na półce już w styczniu?
2. Poświęcić temu uwagę
Kupowanie rzeczy, których w istocie nie potrzebujemy, to plaga roztargnionych umysłów. To marnowanie nie tylko pieniędzy, ale również energii i przestrzeni, które potem będą zajmować. Nie chodzi o to, że absolutnie każdy nasz zakup musi być użyteczny – trudno zweryfikować funkcję np. ozdobnego stroika na drzwi – ale każdy powinien odpowiadać na jakąś naszą potrzebę. Im więcej uwagi temu poświęcimy, tym lepiej zrozumiemy, czego tak naprawdę nam lub naszemu otoczeniu trzeba. To z kolei prowadzi do kolejnego kroku.
3. Jakość – nie ilość
Statystycznie korzystamy zaledwie z połowy rzeczy, które kupujemy. Wyrzucamy jedzenie, ubrania chowamy w głębi szafy i zapominamy o nich na długie miesiące, drobiazgi gubią się w szufladach. Może nie potrzebujemy więcej rzeczy – potrzebujemy lepszych produktów. Jakość łatwo sprawdzić m.in. dzięki użytym elementom. Chociaż wielu producentów teraz planuje starzenie się przedmiotów, dzięki czemu zapewniają sobie stały dopływ klientów, inni stawiają na wytrzymałość. Dobrym przykładem jest tutaj polska marka rowerów Le Grand, która oferuje aż 5 lat gwarancji na ramę.
Nie przepłacaj ! Skorzystaj z kuponów na kodyrabatowe.interia.pl
4. Przyjrzeć się producentowi
Przedmioty produkowane przez międzynarodowe korporacje są tanie, łatwo dostępne i niezwykle krótko żyjące. O ile to nie stanowi przeszkody przy większości rzeczy, których na co dzień używamy, to po niektórych zakupach, takich jak np. meble czy elementy wystroju wnętrz, spodziewamy się długiego życia. Warto przyjrzeć się tutaj mniej znanym, krajowym producentom. Dzięki temu nie tylko wesprzemy polskich twórców, ale też kupimy coś oryginalnego, odstającego od rzeczy najczęściej znajdowanych na sklepowych półkach. Niezależnie, czy chodzi o coś dużego jak rower (marka Le Grand to polski producent), czy małego, jak np. ręcznie robione kolczyki – producenci niedostępni w hipermarketach często mają więcej do zaoferowania.
Warto pamiętać o tych zasadach nie tylko w nadchodzącym świątecznym sezonie, ale również na co dzień. Mimo że bardzo łatwo jest kupować to, co najpopularniejsze, czasem lepiej jest zainwestować nieco czasu i przygotowania. Dzięki temu lepiej zadbamy o siebie i swoje bezpośrednie otoczenie.
Komentarze (0)